GRZYBOPODZIWIANIE

czyli otwarte zajęcia terenowe z przyrody dla klas 4a i 4b w Kampinoskim PN

Pomimo nocnych opadów z 2 na 3 października br. poranek okazał się pochmurny, ale bezdeszczowy i mogliśmy śmiało ruszyć piechotą do obszaru ochrony ścisłej Sieraków, gdzie zaplanowałam dla uczniów klas 4a i 4b zajęcia terenowe z przyrody.

Otulina Puszczy, na terenie której leży nasza szkoła i która wraz z Kampinoskim PN stanowi od 2000 r. Światowy Rezerwat Biosfery UNESCO M&B, przywitała nas wieloma gatunkami drzew, które rosną na prywatnych posesjach. Zobaczyliśmy sosnę limbę obok przystanku IE PAN dla wysiadających, świerka srebrzystego, modrzewia europejskiego, czy sumaka octowca. Przy ulicy Lotników Alianckich powitały nas gatunki inwazyjne z Ameryki Płn. tj. klon jesionolistny, robinia akacjowa, czeremcha amerykańska i dąb czerwony. Wycinane przez leśników odrastają z korzeni i trudno je usunąć, aby nie wypierały z polskich lasów rodzimych gatunków. Nasze drzewa przegrywają z nimi w konkurencji o światło, wodę, sole mineralne i przestrzeń.

W lesie czekała już na nas porastająca puszczańskie wydmy – sosna zwyczajna, najpospolitszy gatunek drzewa w KPN. Wchodzi ona w mikoryzę z grzybami np. z maślakami, czy podgrzybkami brunatnymi. Grzyby dostarczają jej wodę i sole mineralne, a ona odwzajemnia się cukrem glukozą, którą wytwarza w igłach w procesie fotosyntezy. Strzępki grzybni wrastają w korzenie drzew i ta droga komunikacji, choć niewidoczna dla naszych oczu, gwarantuje przetrwanie jednych i drugich. Mało się o tym mówi, choć rosnąca na wydmach sosna zawdzięcza grzybom zapewne hektolitry wody, gdyż strzępki grzybni to czasami nawet kilkadziesiąt kilometrów nitek pobierających wodę i sole mineralne. Owocnik grzyba w postaci trzonu i kapelusza, to jedynie wierzchołek góry lodowej, jaką jest grzybnia. Wysunięty ponad powierzchnię ziemi, wytwarza zarodniki, dzięki którym grzyb może rozmnożyć się bezpłciowo. Rozsiane przez wiatr stają się zaczynem nowej grzybni z dala od macierzystej. 

Skąd tyle wydm i bagien w KPN? Otóż, Puszcza leży na terenie  Prawisły, czyli Wisły, która kilkanaście tysięcy lat temu uchodziła do Morza Północnego, płynąc na zachód wzdłuż sięgającego do połowy Polski jęzora lodowca skandynawskiego. Miała szerokość nie dwóch, ale dwudziestu kilometrów. Dopiero, kiedy lądolód wycofał się, a 12 tysięcy lat temu powstał Bałtyk, Wisła podryfowała na północ i znalazła w nim ujście. Po Prawiśle Puszcza odziedziczyła pasy wydm, czyli dawnych piaszczystych łach i bagien, czyli nurtów rzeki. Kampinoski PN z łosiem w herbie utworzono w 1959 r. między innymi po to, aby chronić te cenne wydmy i bagna.  Nie doszłoby do jego utworzenia gdyby nie starania Jadwigi i Romana Kobendzów, Witolda Plapisa i wielu innych osób ze świata nauki. Roman Kobendza doprowadził do powstania rezerwatów Granica -1936 r. i Sieraków- 1937 r. , co ułatwiło mu przekonanie władz komunistycznych po II wojnie światowej, aby Puszczę Kampinoską objąć najwyższą formą ochrony przyrody w Polsce i na świecie, tworząc na jej terenie park narodowy. Uchronił ją tym samym przed zniszczeniem, wycięciem, zabudowaniem. Władze komunistyczne chciały budować na jej terenie magistralę kolejową, zbudować oczyszczalnię ścieków, zrobić wysypisko śmieci. Dzięki staraniom tych ludzi utworzono KPN i Puszcza przetrwała dla kolejnych pokoleń.

Na uczniów czekały po pogadankach i pokazach najciekawsze zajęcia w grupach, gdyż mieli zrealizować na składającej się z 12 tablic ścieżce dydaktycznej „Do Starego Dębu” karty pracy w postaci stworzonej przeze mnie krzyżówki (została ona opublikowana w 22 numerze Łoszaka – wydawnictwo KPN). Podzieleni na 5 grup łączących uczniów z dwóch różnych klas, po 7 osób w grupie, ruszyli na szlak, aby wyszukiwać na tablicach odpowiedzi na ważne pytania dotyczące fauny i flory KPN. Znajdowane co chwilę wzdłuż szlaku różne gatunki grzybów przypominały o tym, jak bardzo są ważne dla Puszczy i skupiały uwagę dzieci. Nie można ich było zrywać, ale podziwiać jak najbardziej. A było co podziwiać!. Borowiki szlachetne czekały na nas w dużej ilości wręcz na ścieżce lub tuż przy niej, a czasem rozmiar kapelusza dorównywał wielkości beretu dziecka ☺ Maślaki, podgrzybki brunatne, koźlarze babki i dostojne kanie zachwycały swoim urokiem. To tyle grzybów jadalnych i chętnie zbieranych. Urodą dorównywały im niezbierane przez ludzi, ale równie piękne owocniki czernidłaków pospolitego i kołpakowatego, z których wręcz ściekała zarodnikowa czarna maź, gdy dojrzały.

Spotkaliśmy również trujące muchomory, a zwłaszcza muchomora sromotnikowego i czerwonego. Wyglądają pięknie, ale po ich zjedzeniu w najlepszym wypadku czeka człowieka przeszczep wątroby, w najgorszym śmierć, więc nie wolno ich nawet dotykać. 

Grzyby rozkładają martwe drzewa i ciała zwierząt do postaci soli mineralnych, które ponownie pobierane są wraz z wodą przez rośliny. Widać ten proces szczególnie w obszarze ochrony ścisłej Sieraków im. Romana Kobendzy, gdzie przyroda rządzi się swoimi prawami, a zwalone drzewa rozkładane są m.in. przez grzyby i bakterie.

Wchodząc do o.o.ś. Sieraków przypomnieliśmy sobie, że nie wolno tutaj hałasować, śmiecić, zrywać roślin, czy grzybów, wyrzucać śmieci, palić ognisk, ani wchodzić z psami, co czynią nagminnie mieszkańcy otuliny. Mało tego, opiekunowie czworonogów spuszczają psy ze smyczy, a te chętnie schodzą ze szlaku płosząc zwierzynę na pobliskim Bagnie Cichowąż. Człowiek również nie powinien schodzić ze szlaku dla dobra Puszczy i własnego bezpieczeństwa. W przeddzień naszej wycieczki pewien turysta, łamiąc zasady zszedł ze szlaku na teren Bagna Cichowąż, gdzie odpoczywały zmęczone nocnym żerowaniem dziki. Kiedy doszło do spotkania z odyńcem, mężczyzna wskoczył na drzewo i zadzwonił po pomoc. Musiała interweniować straż parku, od której dowiedziałam się o tym zdarzeniu.

Kiedy doszliśmy do Starego Dębu ( ma 300 lat!) obok Posady Sieraków, gdzie znajdowała ostatnia 12 tablica, jeden z uczniów zapytał, kiedy dojdziemy do tego starego dębu? ☺. Teraz uczniowie mogli odpocząć, wpisać hasło będące rozwiązaniem krzyżówki i oddać prace. Znaleźli się również chętni, aby wykonać dodatkowe karty pracy z rozpoznawania drzew na podstawie liści, które zebraliśmy na tę okoliczność. Oczywiście, liście zostawiliśmy w Puszczy, gdyż nie wolno nic z niej wynosić. Śmieci zabraliśmy ze sobą.

Żegnały nas piękne owocniki grzybów, których pomimo licznych pokus nie zerwaliśmy, aby prawu puszczańskiemu stało się zadość i aby mogły się rozmnożyć dzięki zarodnikom wytwarzanym pod kapeluszem i dalej służyć lasom. Nie byłoby bowiem lasów bez grzybów, ani grzybów bez lasów. ☺

Możemy powiedzieć, że pogoda faktycznie nam sprzyjała przy grzybopodziwianiu, gdyż po powrocie z wycieczki  zaczął padać deszcz ☺.

Jolanta Matyjasiak

Kierownik wycieczki

Nauczycielka przyrody

Marzena Siwek

Wychowawczyni klasy 4b

Marta Strug

Wychowawczyni klasy 4a

Agnieszka Dziembowska

Nauczycielka wspomagająca