Przyrodnicze zajęcia terenowe klasy 4B w KPN, czyli Integracja i edukacja na ścieżce dydaktycznej „Do Starego Dębu”

Planując na początku września zajęcia terenowe w obszarze ochrony ścisłej Sieraków poświęcone grzybopodziwianiu nie sądziliśmy, że kiedy pojawimy się w Puszczy, tak mało będzie w niej widocznych grzybów jadalnych i trujących. Dziwił się Adaś, jak można wymyślić taki temat wycieczki, przecież grzyby powinno się zbierać i jeść, a nie tylko podziwiać. Niestety, nie powinniśmy zbierać grzybów w Parku Narodowym. Na szczęście, udało się nam spotkać dwa maślaki na polanie przy Posadzie Sieraków, zaś Lena i Szymon jako pierwsi zobaczyli dwa koźlarze babki przy zielonym szlaku. Nie wiadomo, gdzie podziały się muchomory sromotnikowe, które miały nas przestraszyć swoją trującą mocą i przypomnieć, że nie są pieczarkami. Za to na nasze spotkanie wyszły w dużych ilościach koniki polne i świerszcze, których zastępy stacjonowały przy Posadzie Sieraków, jak wojskowa orkiestra gotowa do ostatniego letniego koncertu na polanie. Przy szlaku witały nas przekwitłe storczyki kruszczyki, przypominając, że następnego dnia zaczyna się kalendarzowa jesień. Również patchwork z coraz większej ilości kolorowych liści na ścieżce sugerował, że oto nadchodzi złota pora roku. Póki co, pojedyncze czerwone liście na dębie czerwonym uśmiechały się do nas kusząco i gdyby nie to, że były to liście intruza z Ameryki Północnej, który podobnie, jak czeremcha amerykańska, robinia akacjowa, czy klon jesionolistny pragną wyprzeć rodzime gatunki z terenów ich naturalnego występowania, pewnie dalibyśmy się zwieść jego urokowi. Tymczasem Antkowi przyczepił się łopianowy rzep do bluzki, niecierpek kusił chłopców, aby móc po dotknięciu wystrzelić nasiona, a Julek odgadł, że wielka dziura w drzewie na wysokości  metra od ziemi to dzieło dzięcioła czarnego. Sandra zastanawiała się nad tym, jak piękne byłyby kolczyki z pomarańczowo-różowych owoców trzmieliny pospolitej, zaś Adaś z Alanem bardzo spieszyli się do kolejnych tablic, aby dowiedzieć się o Puszczy jak najwięcej. Ratowaliśmy życie żukom gnojowym, aby nie skończyły jak padalec pod kołami roweru, czy stopami zamyślonych  wędrowców. Również kosarz pomykający przez rowerowy szlak skorzystał z naszej pomocy, aby ujść z życiem. Podobnie gąsienica włochata, ubrana w żółty moherowy sweterek odbyła na pożółkłym liściu, jak na latającym dywanie podróż swego życia na pobocze drogi. Niektórzy tak biegli do wiedzy, czyli kolejnych tablic edukacyjnych, aby szukać odpowiedzi na pytania w krzyżówce, że udało im się złapać przysłowiowego zająca. W karcie pracy z krzyżówką pojawił się dzięcioł zielony, co lubi jeść mrówki i dlatego dziurawi mrowiska, kowalik, który jako jedyny ptaszek chodzi po pniu z głową w dół, żaba moczarowa, której samiec zakłada w okresie godowym niebieski garnitur. Ols, grąd, czy bór sosnowy przestały być obcymi pojęciami, a galas na liściu dębu stał się oczywistym domem dla galasówki dębianki. Wprawdzie trzeba było dobiec aż do 12 tablicy, aby się o tym dowiedzieć, ale cóż się nie robi, aby lepiej poznać Puszczę. Deszcz bał się popsuć nam dobrą zabawę, więc skrył się w ciemnych chmurach i nie ważył się wpaść na pomysł, aby na nas spaść. Taką mieliśmy moc, odkrywając tajemnice lasu. Pola chciała z Piotrem, Anią i Julką posprzątać całą Puszczę, aby stało się zadość wieloletniej tradycji naszej szkoły uczestniczenia w corocznej akcji Sprzątania Świata. ale trzeba było już wracać, aby zdążyć na obiad w szkole lub autobus do domu.

Obszar ochrony ścisłej Sieraków to największy i prawie najstarszy z 22 takich obszarów w Puszczy, gdzie przyroda rządzić powinna się swoimi prawami. Choć dzikie zwierzęta mają się czuć w niej, jak w domu, niektórzy mieszkańcy otuliny i przyjezdni o tym zapominają, wchodząc do niej z psami, które spuszczone ze smyczy schodzą ze szlaku i wchodzą w puszczańskie ostoje, płosząc zwierzynę. Dzisiaj udało się przekonać dwie Panie, że skoro już zabrały zwierzęta do lasu, choć nie powinny tego robić, muszą trzymać pieski na smyczach. Nie wszyscy jednak tak pozytywnie reagują na zwrócenie uwagi.

Kiedy wracałam do domu nad Dziekanowem przeleciał w kierunku południowo-zachodnim klucz odlatujących żurawi, zaszczycając mnie pożegnalnym klangorem.

Jak to dobrze, że mamy za przysłowiowym płotem szkoły Kampinoski Park Narodowy. Pamiętajmy o tym, że powstał staraniem wielu ludzi, m.in. Witolda Plapisa na czele z Romanem Kobendzą, którego wieloletnie działania doprowadziły do jego utworzenia w 1959 roku. Wprawdzie nie było mu dane doczekać tego momentu, gdyż zmarł w 1955 roku, ale możemy dzisiaj śmiało stwierdzić, że czyniąc wszystko, aby nadano Puszczy status najwyższej formy ochrony przyrody, czyli parku narodowego, uchronił ją tym samym  przed zniszczeniem i zapewnił zachowanie dla przyszłych pokoleń.

Dzisiaj, kiedy przemierzamy puszczańskie szlaki pamiętajmy, że ten leśny kompleks o powierzchni 38 tys. hektarów stanowi przysłowiowe płuca dla nas oraz pobliskiej Warszawy. Dzięki wiatrom wiejącym z zachodu co trzy dni wymienia się powietrze w Stolicy na świeże.

Nasza szkoła leży nie tylko w otulinie drugiego co do wielkości parku narodowego w Polsce, ale również na terenie Światowego Rezerwatu Biosfery UNESCO M&B, którego obszar obejmuje KPN wraz z otuliną. Jak jeszcze dodamy, że mamy tutaj również obszar Natura 2000 oraz Europejską Ostoję Ptaków to już wiemy, jak cenny przyrodniczo skarb trzymamy w swoich rękach i jak bardzo powinniśmy o niego dbać.

Jolanta Matyjasiak

nauczycielka przyrody, biologii, chemii

wychowawczyni klasy 4b

Edyta Goszczyńska – Kocbuch

nauczycielka matematyki

zastępca wychowawcy klasy 4b

#LabolatoriaPrzyszłości